Subiektywny wybór najlepszych spotów wyborczych promowanych podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych.

Istotna uwaga: najlepsze nie znaczą tutaj: najbardziej kreatywne. Wybór nie ma też nic wspólnego z moimi preferencjami wyborczymi. Subiektywnie wybrałem spoty najlepsze w sensie: najlepiej skierowane na grupę wyborczą danej partii. Dlatego pojawia się tutaj i reklamówka kontrowersyjna, jak i bardzo tradycyjna; zależnie od tego, w jaki celowały target. Tak więc… jedziemy.

Mistrzem marketingu w tej kampanii był… tak, Janusz Palikot właśnie. Albo może raczej – Piotr Tymochowicz, który stał za jego kampanią. Fakt: Palikot, z zaledwie 2 punktów sondażowych na starcie kampanii, przekroczył 10% na finiszu wyborów. Postęp imponujący. Na pewno pomogły mu w tym mocne, odważne spoty. Jak poniższy, bardzo stereotypowy, ale idealnie trafiający w zbuntowanych antyklerykałów:

http://www.youtube.com/watch?v=K0qThJ3gJYM&feature=player_embedded

Wolne Konopie i Liroy. Naprawdę odważne wejście w hip-hopowy kawałek; Palikot pojawia się w samej końcówce, dokładnie w 04:06.

Ale dla kontrastu, Palikot pokazywany był też jako prawdziwy mąż stanu. W dodatku – sensownie;

Dziś okazuje się, że Palikot swoją kampanię prowadził też najefektywniej, tzn. koszt jednego głosu oddanego na jego partię był najmniejszy ze wszystkich kandydujących. Za Gazeta.pl: Wybory 2011. Grosze na jeden głos

PO długo prowadziła dwie kampanie. Jedną pozytywna, budującą ciepły wizerunek Platformy i jej liderów. Oraz drugą – negatywną – straszącą PIS-em.

W pierwszej z nich królowały sprawdzone, lepsze lub gorsze standardy, przez które słusznie kampania ta uznana została za nudna. Tym niemniej, z punktu widzenia targetu Platformy, mówienie wprost o korzyściach, finansach i konkretnych inwestycjach to dobry ruch:

W „drugiej” kampanii PO pozwalało już sobie na więcej. Złośliwe docinki wobec głównego konkurenta, znakomicie odczytane przez Mariana Kociniaka i Annę Czartoryską to chyba najbardziej pomysłowe (i nie przestrzelone) spoty tegorocznej kampanii:

http://www.youtube.com/watch?v=DD28j0EBJ_s&feature=related

PiS wychodzi z tej kampanii zarówno z bardzo dobrymi jak i z koszmarnymi spotami na sumieniu. Ewidentna inspiracja kampanią Obamy „Yes we can” nie zmienia faktu, że w swój elektorat, takimi właśnie, patriotycznymi obrazkami musieli trafić idealnie;

http://www.youtube.com/watch?v=mBw7sXsWFTU&feature=player_embedded

PSL. Trzeba przyznać, że w kontrze do koszmarnie (i zasłużenie) wyszydzonego „idziemy za stodołę”, w tym roku ma też na koncie prawdziwą, bajkową perełkę:

SLD dosyć skutecznie biło w PO (oceniając skuteczność spotu) w spocie „Bajki Platformy Obywatelskiej”. Choć był to przekaz negatywny i tak wybijał się z całej, zdumiewającej wręcz, taką, hmmmm… rozbierającą nieporadnością fali reklamówek SLD;

Dla kontrastu, wśród przeróżnych, regionalnych reklamówk SLD, trafiła się też jedna, naprawdę unikatowa realizacja:

http://www.youtube.com/watch?v=jU3ImjoFIyI&feature=player_embedded

Tylko czy (jednocześnie ceniąc odwagę spotu) więzienne konotacje nie są jak na potencjalną posłankę zbyt ryzykowne? Sama Magdalena Sarnecka na blogspocie chwali się, że na kampanię wydała ok 3000 zł. I nakręciła za to lepszy spot od reklamówek szefostwa partii. Gratuluję!

Wnioski? Jak co wybory: powstało kilka reklamówek, które będą przypominane nie raz. Powstała też cała masa koszmarków, których kandydaci długo będą się wstydzić. Ale to już zupełnie inna bajka.