Dziwna książka kultowego komika, którą najlepiej jest zacząć czytać dopiero od 75 strony.
Po pierwsze: przyznaję się – jestem jednym z fanów „Latającego cyrku Monty Pythona”, „Żywotu Briana” i innych przejawów tego specyficznego, brytyjskiego humoru. Raczej nie jest to niszowe grono (oby nadal!).
Po drugie: gdy zobaczyłem pozycję na temat kreatywności, sygnowaną nazwiskiem samego Cleese’a, lidera wspomnianej grupy komediowej, z oczywistych powodów nie mogłem sobie odmówić jej przeczytania.
Po trzecie: krótko mówiąc – trochę się zawiodłem. Ale na szczęście nie do końca.
Książka „Kreatywność. Krótki i optymistyczny poradnik” zapowiadana jest właśnie jako poradnik rozwoju tej cechy osobowości. I nawet tak w pewnym zakresie jest. Tak gdzieś w 1/3 jej objętości. Właśnie tej ostatniej 1/3, zaczynającej się od wskazanej strony numer 75. Wcześniejsze jej karty to taki trochę pamiętnik, trochę wspomnienia, trochę anegdot, trochę nawiązań do tytułu książki, ale napisanych stylem pamiętnikarskim; sympatycznym, lecz ogólnikowym, często (niestety) pływającym w okolicach oczywistości. Z całym szacunkiem dla mistrza; tak jak sam twierdzi w tej właśnie części książki, życie twórcy dzieli się na trzy etapy, z których ostatni jest już mało kreatywny i taka właśnie, niezbyt kreatywna jest pierwsza, większa część tej pozycji.
Ale jest też bonus i wszystkim, którzy nie chcą czytać wspomnień, sugeruję od razu do niego przeskoczyć. Druga część książki, zaczynająca się od strony zatytuowanej „Wskazówki i sugestie” to te jej kartki, na których zaczynają się dziać ciekawe rzeczy. Tutaj już są konkrety. W tytułach rozdziałów podane jest konkretne zagadnienie, później mamy 2-4 strony rozwinięcia w odpowiedzi, krótko i o wiele bardziej treściwie. W tej części Cleese rozwija takie wątki jak:
- Pisz o tym, co znasz
- Poszukiwanie inspiracji
- Daj susa wyobraźni
- Jak nie gasnąć
- Radzenie sobie z trudnościami
- Wpadnij w panikę już na początku
- Twoje myśli zależą od nastroju
- Ryzyko nadmiernej pewności siebie
- Testowanie własnych pomysłów
- Zabij swoich ukochanych
- Zasięganie dodatkowej opinii
Nie są to może przełomowe rady, ale dobrze porządkują proces twórczy zawierając przy okazji kilka trików na radzenie sobie z jego trudniejszymi momentami. I tę część dla odmiany już zdecydowanie warto przeczytać, więc… jakby napisał sam autor: szybki, duży sus do strony 75, bo od niej jest już ciekawie.
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.