I znów pojawiam się na łamach Nowego Marketingu – tym razem wśród kreatywnych i copywriterów wskazujących dobre i kiepskie nazwy firm i marek funkcjonujących na polskim rynku.

Dlaczego chwalę nazwę amatorskiej drużyny piłkarskiej oraz przydrożnej burgerowni? Bo są dobre – tak po prostu, bez oglądania się na ich skalę działań. I w drugą stronę, dlaczego za negatywne przykłady namingu, pokazuję firmy większe, ale koszmarnie źle nazwane? To też jest proste – bo od takich firm, zdecydowanie można wymagać czegoś więcej.

Na łamach Nowego Marketingu, na temat najlepszych i najgorszych nazw, w artykule „Polskie perełki i antyperełki nazewnicze (cz.2)” wypowiadają się też szanowni koledzy z branży; Maciej Młynek, Maciej Wysocki, Kajetan Puszek, Konrad Gurdak. Oczywiście – każdy inaczej zapatruje się na temat, każdy inaczej ocenia i inne wskazuje nazwy; zarówno negatywne, jak i pozytywne. Najbardziej zaskoczyła mnie ocena Konrada (odnośnie negatywów – benek to slangu brzuch przecież, no helooo; ta nazwa mówi, że wychodzisz z pizzerii najedzony) – może dlatego, że się z nią w dużym stopniu nie zgadzam. Ale to już temat na osobną opowieść.

Generalnie: miło znaleźć się w takim gronie, na tym serwisie i w takim temacie, dlatego tym bardziej – serdecznie zapraszam do czytania.