Plecak, dobre buty, lekki laptop i bilet na pociąg lub samolot. Taki człowiek już jest stary, a za cholerę tych nawyków nie zmienia, ba, nawet nie chce ich zmieniać. Nie każdy copywriter to włóczęga, choć przecież i sam copywriting jest podróżą; u mnie często powiązaną z rzeczywistym przemieszczaniem się – czasami o tysiące kilometrów.
Lat mam ponad 40, od ponad 15 jestem copywriterem. Na początku stacjonarnie, w warszawskich agencjach reklamowych, zwłaszcza DDB/Rapp Collins Polska. Z czasem jednak coraz bardziej oddalałem się od pracy kontraktowo-etatowej i dziś jestem już od niej w pełni niezależny. Stąd podróże. Stąd włóczęga. Stąd oraz z jakiejś takiej, indywidualnej, wewnętrznej potrzeby przemieszczania się.
Pracowałem już m.in. z Wysp Kanaryjskich, Izraela, Wenecji, Wiednia, Szkocji, Berlina, Pragi, Znojmo… ale też z gór; regularnie wracam do naszych oraz słowackich Tatr. Aktualnie mam w planach wejścia kolejno na Kościelec, Mnicha i przejście przez całą Orlą Perć. Z czasem: Gerlach. A pomiędzy i po wspinaczce – praca. Praca zdalna oczywiście.
I tak oto, w którymś momencie zdałem sobie sprawę z tego, że mój własny blog jest straszliwie nudny. W sensie; czysto biznesowy, poświęcony wyłącznie copywritingowi, pracy zawodowej i aktywności w mediach. Ziew. A przecież nie o to chodzi, aby być nudziarzem, dlatego (a jeśli nikogo to nie będzie interesowało, to przynajmniej więcej treści na stronie nabiję) popiszę sobie tutaj w najbliższej przyszłości też o tym, co stanowi o mnie, co jest moim hobby i sposobem na ucieczkę od monotonii: podróżach, cyfrowym nomadyzmie, pracowakacjach. I oczywiście o górach, bo w górach zakochany jestem bezgranicznie; prawie tak samo, jak zakochany jestem w moich dzieciakach.
I copywriter i włóczęga. A do tego starzec w tym fachu. Najwyższy czas trochę odpuścić i ruszyć w drogę; jak zwykle – z laptopem i w solidnych butach. Do zobaczenia na szlaku!

Grań Granatów, dokładnie – Zadni Granat (2240 m) – fragment Orlej Perci
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.