To jest całkiem ciekawe wrażenie, gdy człowiek widzi pełną, gazetową stronę wywiadu z samym sobą. A jeszcze ciekawsze jest ono wtedy, gdy wywiad ten dotyczy „ucieczki z korporacji” czyli wad i zalet pracy poza etatowym systemem.
Jak zapewne każdy w Warszawie wie, „Mordor”, albo dokładniej „Mordor na Domaniewskiej”, to żartobliwe określenie dużego zagęszczenia biurowców na Służewcu. Nazwa wzięła się od tego, że w godzinach dojazdu do pracy, to właśnie do tych biurowców suną sznury „Orków” wysiadających z autobusów, metra, pociągów i tramwajów. Z czasem „Mordor” dorobił się swojego czasopisma wyśmiewającego korporacyjne życie – „Głosu Mordoru” właśnie. I tak oto w aktualnym numerze tego właśnie pisma można zobaczyć moją mordkę i przeczytać kilka moich niezbyt „mądrych mądrości”.
Wywiad trafił do działu „uciekinier z Mordoru” i jak łatwo się domyślić, jest w nim trochę o korporacjach, trochę o życiu poza korporacjami, trochę o tym, co wyniosłem z pracy z korpo, a trochę o tym, jak to fajnie i niefajnie (czasem) jest być na swoim. Jakby ktoś chciał, a nie mógł dostać wersji drukowanej, to można go przeczytać również w serwisie czasopisma, o tutaj: Warto być polonistą.
W sumie to sam siebie nie polecam (chwilowo walcząc z własnym, przerośniętym ego), ale jeśli ktoś akurat nie jest na ASAPie i nie ma co robić przy korporacyjnej kawce… 😉
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.