Chcesz rozpocząć marketingową wojnę z konkurentami, dokładnie w chwili wprowadzenia marki na rynek? Sprawdź, jak z nazwy firmy zrobić broń.

Tym razem na łamach Nowego Marketingu (to już moja 7 publikacja w tym serwisie – wszystkie można przeczytać tutaj) udostępniam artykuł opisujący strategie namingowe, które już za pomocą nazwy, ustawiają zasady marketingowej rywalizacji od pierwszych chwil wprowadzenia marki na rynek.

Jak najbardziej – już na poziomie nazwy można zaatakować lidera kategorii, automatycznie, wysoko pozycjonując punkt odniesienia dla swojej marki. Reklamowe wojenki są przecież klasyką marketingu, żeby wspomnieć tylko opozycję wizerunku Pepsi do Coca-Coli, czy – z naszego podwórka – udawaną wojnę między Media Markt i Saturnem, należącymi do tego samego koncernu. Czy coś takiego można osiągnąć już na starcie, nazwą? Nie zawsze: to zależy od tego, jaki charakter ma nazwa konkurenta, do którego się odnosimy. Jeśli jest ona nazwą znaczącą, wówczas można na przykład wprowadzić na rynek markę, której nazwa obiecuje coś wprost przeciwnego, niż robi to nazwa lidera kategorii. Tak: budowę antymarki warto, a wręcz trzeba zacząć od dobrze przemyślanej kontr-nazwy.

W artykule omawiam przykłady różnic w pozycjonowaniu nazw starej, polskiej marki producenta firan i materiałów tekstylnych oraz – dużo ciekawszej – nazwy młodego gracza tej samej kategorii. Zastanawiam się, kiedy i w jakim zakresie podobieństwa nazwy, marka może się podszywać, czy może raczej – „podpinać” pod lidera kategorii; również całkowicie go negując. Podaję też przykład tego, jak starsze może wydawać się młodsze, czyli krótką analizę namingowej rywalizacji pomiędzy najbardziej znanymi, amerykańskimi kartami kredytowymi: MasterCard i Visa.

Artykuł można przeczytać tutaj: Jak z nazwy firmy zrobić broń – 3 strategie.