Czyli lokalna, polityczna wojenka z profesorem Bralczykiem i językiem polskim w tle.
Było tak: ursynowski ratusz w ramach kampanii związanej z wydeptanymi przez mieszkańców ścieżkami użył niestandardowego, niesłownikowego słowa: przedepty. Akcja #StopPrzedeptom chyba nie spodobała się opozycyjnemu radnemu, który stwierdził, że przedeptów po prostu nie ma, bo w języku polskim nie ma takiego słowa. Osz kur… W wiele aspektów życia wchodzą nam ostatnio z butami politycy, ale żeby też w językoznawstwo?! Ni cholery! I chyba tak właśnie pomyśleli mieszkańcy, którzy generalnie murem stanęli za ratuszem, rozpętując czysto językową wojenkę.
Jeśli nie rozumie Pan słowa przedept to proszę zwrócić się do Pana Jana Miodka, a nie do burmistrza Roberta Kempy. Burmistrz ma inne zajęcia niż tłumaczyć Panu co to jest przedept.
Słowo jest utworzone poprawnie, precyzyjnie oddaje istotę zjawiska. Autorowi należy się raczej nagroda za rozwijanie naszego ojczystego języka – bo dopóki język jest żywy, dopóty będą powstawały nowe słowa.
Jest tak: do gry wkrocza autorytet, czyli profesor Jerzy Bralczyk. Zapytany właśnie o słowo „przedepty”, dla serwisu haloursynów.pl, profesor wypowiedział się dokładnie tak:
– Rozumiem tych, którzy domagają się używania znanych słów, ale przedept, jako miejsce wydeptane przez ludzi, podoba mi się. Tak jak przechód i przebieg, tak przedept akceptuję jako poprawnie zbudowane słowo.
W tym przypadku opinia profesora jest święta i bezdyskusyjna. „Przedept” jest skonstruowany prawidłowo, zgodnie z wszelkimi zasadami gramatycznymi, bazuje na polskiej podstawie językowej, typowej dla języka polskiego składni i jak najbardziej wpisuje się w diachronię naszego języka ojczystego. I co by tu długo nie gadać: to fajne słowo jest i basta! Wara politykom od naszych przedeptów! 🙂
Źródło: haloursynow.pl
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.