Czyli dlaczego jest „długo i drogo”?

A tak naprawdę nie jest ani długo, ani drogo. Jest za to dobrze i dokładnie. Ale żeby ocenić to, jak dokładnie, warto przeczytać poniższy tekst, czyli schemat tworzenia tekstów reklamowych. W moim przypadku opiera się on na takich etapach:

1. Tekst surowy. Jest to pierwsze podejście do tekstu, które przede wszystkim jest pomysłem, stylem i merytoryką. Na tym poziomie zakładam nanoszenie uwag i poprawek, więc tutaj jeszcze mogą się zdarzyć błędy stylistyczne i interpunkcyjne – po prostu, nie ma sensu korygować tekstu, który po uwagach może się znacznie zmienić.

2. Poprawki. Odbieram uwagi i poprawki od klienta, wprowadzam je i jeśli jest ich dużo – przesyłam tekst jeszcze raz do akceptacji. Jeśli jest ich niewiele; raz jeszcze czytam tekst i szlifuję drobiazgi po mojej stronie.

3. Pierwsza korekta tekstu. Na tym etapie wysyłam tekst do zewnętrznej korektorki, aby się upewnić, czy nie ma w nim literówek… ale nie tylko. Ja piszę reklamowo – takie jest moje zadanie. Korektorka z kolei ma za zadanie zaproponować tekst jak najbliższy kanonom literackiego, polskiego języka. Po korekcie dostaję od niej tekst w trybie podglądu zmian i analizuję, jakie frazy zasugerowała napisać „mniej reklamowo”. Część z tych poprawek odrzucam; zwykle ważniejsze jest dla mnie, aby tekst się dynamicznie czytał, niż aby był pisany klasyczną, ale też nudną polszczyzną.

Przykład takiej poprawki:

Moja wersja:
W efekcie, musisz szybko i skutecznie wykorzystać wszystkie punkty interakcji… – mocno brzmiąca, krótka wypowiedź.

Propozycja zmiany korektora:
A zatem trzeba szybko i skutecznie wykorzystać wszystkie punkty interakcji… – bardziej miękko, bardziej

klasycznie, ale przez to: mniej dynamicznie. Dlatego wiele uwag korektorki co do stylu odrzucam. Ale gdy trafiają się poprawki, które wg. niej sprawiają, że styl jest czystszy, a jednocześnie; nie psują one jego marketingowej siły, wówczas takie uwagi akceptuję.

Przykład takiej poprawki:

Moja wersja:
W chwili, gdy wyjdzie z naszego sklepu bez zakupu…

Propozycja zmiany korektora:
Klient, który wyjdzie z naszego sklepu bez zakupu…

Zasadniczo obie formy są poprawne, ale w tym przypadku – tekst po sugestii korektora brzmi zgrabniej, dlatego tę poprawkę zaakceptowałem.

4. Druga korekta tekstu
Jeśli jest czas, tekst po korekcie korektora drukuję sobie jeszcze raz i wówczas nanoszę moją, własną, finalną korektę. To jest już korekta czysto „dmucham na zimne”, żeby mieć pewność, że z kolei po naniesieniu poprawek korektorki, nie pojawiła się jakaś niezręczność. To jest właśnie zapowiedziana w ofercie, druga korekta tekstu.

5. Finalny tekst
Po tym całym zamieszaniu tekst trafia na stronę lub do ulotki. Jeżeli realizuję kompleksowe materiały BTL, to wówczas już na wydruku ulotki prowadzona jest jeszcze jedna lub dwie korekty, ale…. to już osobna sprawa.

Tryb ekspresowy

Gdy dostaję sygnał, że tekst jest potrzebny szybciej; wówczas mogę zrezygnować z korekty zewnętrznego korektora. Wtedy osobiście sprawdzam go dokładniej, zarówno przed wysłaniem do akceptacji, jak i później, po odebraniu zaakceptowanego lub naniesieniu poprawek.

Ufff, rozpisałem się. Ale myślę, że ten wpis może się przydać. Copywriting to nie tylko „skrobnij co?”; to także sporo pracy zapleczowej i redakcyjnej. Bo chyba nikt nie chciałby mieć głupiej literówki na oficjalnej stronie firmy, prawda?